Działkowo, wiśniowo..

Gdy byłam mała prawie każdy weekend kojarzył mi się z wyprawą na działkę, na którą musieliśmy jeździć albo z przesiadkami tramwajem, autobusem i potem jeszcze iść daleko pieszo. Albo rozklekotaną skodą dziadka.

Na działce było dużo drzew owocowych, wielka czereśnia która miała najlepsze owoce jakie kiedykolwiek jadłam, winogrona pnące się wokół trawnika, porzeczki (których nie lubiłam bo ich zbieranie to był cały dzień siedzenia na działce i wracanie do domu wieczorem z rękami czerwonymi i wymoczonymi jak po za długiej kąpieli)

Działka była działką typowo warzywno-owocową z niewielkim trawnikiem, piaskownicą i huśtawką, na której mogłam siedzieć razem z siostrą.

Gdy byłam mała bywałam tam prawie w każdy weekend, latem w wakacje jeszcze częściej, miałyśmy tam znajomych, sąsiedzi wkoło się znali, bieganie na boso po gorącym piasku przed działką, paznokcie całe brudne od ziemi od wyrywania chwastów lub po prostu grzebania w ziemi, marchewki opłukane i jedzone prosto z ziemi, pompowanie wody z pompy, chłodzenie oranżady w studni, gotowanie obiadu na małej kuchence gazowej, powrót do domu umorusana wieczorem z koszami owoców i warzyw..

Mijały lata, coraz mniej czasu żeby jeździć na działkę, odeszła babcia, na działkę jeździł sam dziadek, potem działkę sprzedał za grosze, bardzo żałuję, bo teraz chciałabym ją mieć bardzo.

Na szczęście działkę ma Piotra mama, bywamy tam czasami, a dla dzieci to raj. Wczorajszy dzień spędziliśmy tam, dzieci zbierały porzeczki, wiśnie, podlewały konewką warzywa, zajadały się resztami poziomek i truskawek. Wróciliśmy do domu z wiadrami wiśni, agrestem, porzeczkami, ogórkami, fasolką szparagową, sałatą.

Z wiśni i porzeczek powstały dżemy, a oprócz tego pyszne ciasto na kruchym spodzie z porzeczkami i masą serową. Wczoraj robiłam jedno z bezą ale nie nadawało się do jedzenia i wylądowało w śmietniku (nie wiem czemu spód się nie dopiekł, bezą można by zabić taka była twarda…). Na szczęście dzisiejszy seroporzeczkowiec udany i to bardzo, wypróbowany przez sąsiadki, znajomych 🙂

działka u Piotra mamy_146

 

działka u Piotra mamy_143

 

działka u Piotra mamy_148

 

działka u Piotra mamy_141

 

działka u Piotra mamy_144

 

działka u Piotra mamy_1418

 

działka u Piotra mamy_145

 

działka u Piotra mamy_149

 

działka u Piotra mamy_1417

 

działka u Piotra mamy_1410

 

działka u Piotra mamy_1411

 

działka u Piotra mamy_1415

 

działka u Piotra mamy_142

 

działka u Piotra mamy_1414

 

działka u Piotra mamy_1419

 

działka u Piotra mamy_1412

 

działka u Piotra mamy_1416

 

działka u Piotra mamy_1413

 

Ciasto inwencja własna – spód zwykły kruchy 200 g mąki, 100 g masła, 1 jajko, 1 żółtko i ok 1/2 szklanki cukru. z cukru, mąki, masła kruszonka ugnieciona potem wyrobione z jajkiem. Wsypałam około 1 łyżeczki proszku do pieczenia ponieważ chciałam żeby spód trochę wyrósł. Ciastem wyłożyć formę do tarty. Masa serowa – 20 dkg sera homogenizowanego, 2 jajka, 100 g cukru wymieszać, dodać porzeczki lub inne owoce, wyłożyć na ciasto (na wierzchu posypałam porzeczkami jeszcze i brązowym cukrem i płatkami owsianymi). Do piekarnika 190 stopni około 60-70 min.

A na dżemach wiecie jak przymocować etykietki? Trzeba je posmarować mlekiem i docisnąć do słoika i etykiety trzymają się jakby były na klej:-) Słoiczki udekorowane oprócz tego szarym papierem, zwykłym sznurkiem i naklejkami hand made ze Scandiloft.

Na razie powstały dżemy wiśniowe i wiśniowo-porzeczkowe. W planach jeszcze malinowe z wanilią, czereśniowe…No a jesienią oczywiście powidła śliwkowe.

 

A u Was jakie pomysły na fajne przetwory może coś podpowiecie? Ja w zeszłym roku robiłam jeszcze pomidory suszone i bakłażany w oliwie i czosnku, ale raczej słodkości lepiej u nas schodzą.