Dzisiejszy wpis trochę z powodu jutrzejszego Dnia Dziecka
Są takie dwa małe bąble, które czasami za bardzo rozpieszczam, czasami niepotrzebnie krzyknę, nie wysłucham na spokojnie
Rano słyszę tupot małych nóżek, czasami oczy nie chcą się otworzyć i jeszcze mówię śpijcie proszę jeszcze trochę, znacznie lepsze te poranki gdy wiem że przed nami wolny dzień, że nie trzeba się nigdzie śpieszyć, że możemy w pidżamach pochodzić, na kanapie w spokoju zjeść miskę płatków z mlekiem, książeczki pooglądać i bajki w telewizji, i do miasta sobie pojechać razem, w spokoju iść ulicą nigdzie się nie śpiesząc, i lody zjeść razem, i wystawy pooglądać.
Dziś mieliśmy taką wyprawę do miasta, bo babcia dała pieniążki więc prezent był obiecany i do sklepu z lego pojechaliśmy, i windą pojeździliśmy i lody zjedliśmy.
Kuba z Tosią grzecznie za rękę szli, potem klocki lego wybraliśmy, każdy dumnie niósł swoje, potem z mamą poszli do inglota , usiedli koło siebie a mama cienie, pudry, lakiery powybierała i wszyscy zadowoleni do domu wrócili
Potem budowanie i zabawa nowymi klockami i wyprawa do dziadków i relaks na ogródku.
I tak minął dzień, były też foszki i niekoniecznie dobry nastrój, ale jak zwykle dzieci już tak mają, nie można mieć przez cały dzień dobrego humoru, ale najważniejsze że szybko im przechodzi i po łzach na policzkach szybko jest uśmiech i czasami wystarczy za piłką pobiegać, przytulić się mocno do mamy lub taty, zjeść kolację dobrą i nastrój się poprawia.
A czas leci, dzieci rosną.
Teraz etap że Tosia uczy się sama siusiać i bez pieluchy biegać i dumna z niej jestem..i tak wczoraj z moją mamą rozmawiałam, że nie ma co krzyczeć i denerwować się jak czasami po nogach pocieknie bo ja też tak miałam, że czasami jeszcze w podstawówce z wrażenia i od śmiechu się posiusiałam i też nie zawsze się słuchałam i swoje foszki miałam..
I Kuba też jak czasami coś powie to aż nie mogę uwierzyć że to moje dziecko niedługo 6 lat będzie miało i że taka już mądrala mała. Jakiś czas temu powiedział tacie, że nic nie dał mamie na urodziny, a ja do niego że tata wziął nas na obiad..a Kuba myśli, myśli i mówi ale obiad to nie jest coś na zawsze… i rację miał, więc zamówiłam sobie książki różne po angielsku i Piotr mi zapłacił za nie:-)
I moja mama jak dziś pewne zdarzenia pamięta jak ja i moja siostra byłyśmy małe..a teraz wnuki są, które może i czasami trochę hałasu robią, ale jak się przytulą i buziaka dadzą i kilka słów powiedzą to wszystkich rozczulają i babcie i dziadka i nas..
Aż w głowie się nie mieści że moje dzieci też dorosną i potem swoje dzieci może będą miały..Póki co rozczulają mnie teraz te dwa skarby moje i czasami napatrzeć się na nich nie mogę i wycałuję i wyściskam z całych sił, a czasami zła jestem, że cierpliwości brak, że krzyczę i denerwuję się za szybko.
Ale dziękuję, że je mam bo bez nich już życia sobie nie wyobrażam.
Bo są dla mnie jak słońce w pochmurne dni, jak tęcza po burzy, i czasami za bardzo je rozpieszczam wiem i prezentów za dużo daję, ale chyba większość mam tak ma…
A poniżej na zdjęciach Kuba z Tosią między innymi na ogródku u dziadków, i wspólne robienie tarty z Tosią i zakupy lego i nasza nowa lala z córeczką która Sylwia z mademyself dla Nas zrobiła ( a ja za to jej poduchę kota i z kwiatkami uszyłam) i lala od Pani Pieska, którą u Was widziałam ostatnio u Paulinki z one little happiness i niedawno do nas do domu dotarła:-)
Zdjęcia w większości iphonem robione więc czasami trochę gorszej jakości..
A na koniec obiecałam niektórym z Was przepisy na moje ostatnie wypieki
Więc proszę bardzo:
tarta z warzywami- ciasto standardowe – 250 g mąki, 125 g masła, szczypta soli, 1 jajko, i odrobina wody (ok 1 łyżki) wyrobić na masę, uformować kulę i do lodówki na min 30 min. W tym czasie na patelni usmażyć 1/2 cebuli pokrojonej w kostkę i 1/2 pora pokrojonego w talarki, pomidory (4 sztuki) spażyć w wodzie i obrać ze skórki, pokroić w kostkę, wymieszać w garnku pomidora, pora i cebulę, kapary (około 2 łyżek), pokrojoną mozzarellę w kostkę, 3 jajka, 200 ml gęstego jogurtu (lub śmietany), przyprawy (ja dałam bazylię, czosnek, oregano, sól, pieprz). Wylepić ciastem formę do tarty wylać na wierzch farsz, piec ok 40 min w temp 190 stopni
A ciasta o jednym już pisałam tutaj
A drugie to ciasto z owocami pod kruszonką migdałową, wersja moja zmodyfikowana bo w oryginale miała być z jagodami a ja zrobiłam ze świeżymi nektarynkami.
Ciasto:
2 szkl mąki, 1/2 szkl cukru, 1/2 kostki masła wymieszać (posiekać nożem) , odsypać 1/2 szklanki do posypania na wierzchu ciasta. Resztę wyrobić dodając 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, 1/2 łyżeczki sody, skórkę startą z 1 cytryny, 3/4 szklanki gęstego jogurtu. Wyłożyć ciastem formę.
Ser śmietankowy około 30 dkg ubić z jajkiem, sokiem z cytryny, rozprowadzić w formie po powierzchni ciasta. Na wierzchu ułożyć kawałki owoców. Odłożoną 1/2 szklanki ciasta wymieszać z 1/2 szklanki płatków migdałowych. posypać na wierzchu. Piec w 180 stopniach 30-40 minut.
Oba wyszły przepyszne!
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze kochani, dodają mi skrzydeł:-))