Marzenia…


Ciągle lista spraw do załatwienia..

Oblepiona karteczkami, przypomnieniami w telefonie, wpisane w kalendarzu coś, czasami wykreślone i przepisane na dzień następny..(i wyrzuty sumienia, że zapomniałam, nie zrobiłam, a może po prostu z lenistwa mi się nie chciało..)

Przelewy (przedszkole, Internet, telefon, rata za laptopa i inne…)

Zakupy (pieluchy dla Tosi i mleko, dżem truskawkowy, danonki, jabłka,  płyn do prania, coś na obiad..)

Maile (cała lista od studentów czekająca na odpowiedź..zapisana w osobnym katalogu..o kurcze całkiem o nich zapomniałam)

Prasowanie (góra rośnie, rośnie i jeszcze żelazko się zepsuło i pożyczam od sąsiadki i może dziś, albo jutro, ale czy chce mi się, czy mam czas..)

Pranie (no tutaj na szczęście pralka pierze , ale zawsze trzeba rozwiesić, pozbierać, poskładać..)

Rajstopki dzieci czekające na pocerowanie (bo szkoda wyrzucić skoro mała dziurka na palcu, więc mama ceruje)

Zadzwonić do przyjaciółki bo wieki nie rozmawiałyśmy..może dziś, albo jutro, jak będę miała wolną chwilę czyli kiedy? Mhmm w czerwcu?

No dobrze chociaż smsa napiszę, a może podjadę w przyszłym tygodniu, ale kiedy w jedyny wolny wtorek już jadę z dziećmi do babci…może za dwa, albo trzy…

Czy za dużo sobie planujemy, czy może jesteśmy niezorganizowani?

Sama już nie wiem

Ostatnio czuję się jakbym na nic nie miała czasu, dzień mijał tak szybko, a najgorsze te niewykonane telefony, odłożone sprawy na później i wyrzuty sumienia, że zapomniałam, że jeszcze nie zrobiłam..

Na ścianie dumnie wisi Kalendarz mamy, jak na początku tygodnia wpiszę w nim zaplanowane sprawy, zadania, zajęcia dodatkowe dzieci to czasami w biegu w ciągu tygodnia nawet na niego nie zajrzę, bo rutyna, bo ciągle to samo, bo pamiętam..a potem okazuje się że jednak niekoniecznie
Dziś miałam rano chwilę żeby w pracy spokojnie usiąść i patrzę na kalendarz o 13 marca..imieniny babci.

Pierwsza myśl: zadzwonię później, popołudniu..ale potem nie muszę zadzwonić teraz, bo na pewno zapomnę. No i zadzwoniłam, i co mam się cieszyć bo odhaczone?

Raczej mi się zrobiło źle bo pomyślałam że gdyby nie imieniny to ostatni raz dzwoniłam może 3 tygodnie temu..i jakie wytłumaczenie bo praca, bo nie mam czasu?

Sama nie wiem, ale ciągle jest tyle spraw, które bym chciała zrobić, osób do których bym chciała zadzwonić, ale czasami przychodzi wieczór po całym dniu biegania i  stwierdzam , że nie chce mi się nic robić, do nikogo dzwonić, z nikim rozmawiać…

Nie lubię takich dni, wolę gdy czuję powiew energii,  gdy czuję jakiś magiczny zastrzyk siły i pomysłów, gdy wszystko mi się chcę, gdy mogę siedzieć nocami i prawie nie spać z wypiekami na twarzy tworzyć, pisać, realizować swoje marzenia..

A ostatnio nie wiem , czy to pogoda, zbyt dużo spraw na głowie, czy jakieś przesilenie zimowe/wiosenne zwał jak zwał..

Lista spraw do załatwienia rośnie w przerażającym tempie.

I jeszcze co chwilę jakieś stresy, jak nie mąż który zostawił dzieci bez opieki, to przedszkole i strach czy dzieci się dostaną, praca i wiele terminów które gonią…

Ten ciągły pośpiech, spoglądanie na zegarek, stanie w korkach, światła czerwone,

Stwierdziłam że zrobię listę niektórych marzeń, może wtedy się spełni chociaż część.

„To możli­wość spełnienia marzeń spra­wia, że życie jest tak fas­cy­nujące” P. Coelho..

Więc…

Marzy mi się żeby stopniały śniegi i zakwitło wszystko wiosennie, zapachniało trawą, pąkami jabłoni

Marzy mi się dzień, który spędzę powoli, delektując się każdą chwilą, nie denerwując się na nic i na nikogo (bo nerwus ze mnie straszny czasami..)

Marzy mi się filiżanka dobrej kawy albo herbaty w towarzystwie przyjaciółki przy stoliku skąpanym w słońcu (nawet nie musi być słońca, ale żebym nigdzie się nie śpieszyła…)

Marzy mi się że nie będę musiała myśleć ile mam na koncie, ile wydałam i ile jeszcze muszę wydać

Marzy mi się dzień bez korków, bez pośpiechu, bez zawiści, bez złości

Marzy mi się dzień kiedy nie będziemy mieć do siebie pretensji, żalów tylko będziemy rozumieć się prawie bez słów..z moim P…

Marzy mi się dzień kiedy tak jak do Kasi z Krainy deszczowców przybędą anioły, mogą być elfy…ważne żeby po prostu przyszły

Marzy mi się żebym wreszcie skończyła pisać mój doktorat ..i nie musiała słuchać od innych pytań ‘ Kiedy, Czy już, A czemu jeszcze nie?

Marzy mi się żeby już był czerwiec..bo wtedy wsiąde w samolot i polecę na parę dni do Porto..

Marzy mi się żeby wreszcie udało mi się spotkać z moją siostrą, może  w maju..

Marzy mi się nowy zielony sweterek , zielonych rzeczy nigdy za dużo

Marzy mi się żeby moje dzieci dostały się do przedszkola, a w przyszłości żeby były szczęśliwe, były kochane i kochały …

Marzy mi się pomalowanie pokojów dzieci, dla Tosi nowe łóżeczko a dla Kubusia biurko..

Marzy mi się, żebym za parę lat, paręnaście lat miała się do kogo przytulać i żeby dzieci ciągle chciały się do mnie przytulić od czasu do czasu

Marzy mi się kolacja i miły wieczór z moim mężem

Marzy mi się mniej zazdrości, niemiłych słów i mniej ludzi którzy tylko umieją innym uprzykrzyć życie..

Część z tych marzeń jest na wyciągnięcie dłoni, niektóre może pozostaną tylko marzeniami . Niektóre są tuż za rogiem… część to może nie marzenia tylko kwestia poczekania, upływu czasu..

Nic się nie stanie jeśli niektóre tylko będą tutaj spisane, to pewne drogowskazy, punkty na mojej drodze które miło byłoby minąć, wtedy łatwiej byłoby żyć w codziennym biegu, pośpiechu, gdy czasami wychodząc z domu zapomina się o takich banalnych sprawach jak 2 śniadanie, antyperspirant, czy rękawiczki w ten śnieg za oknem.

Jedno marzenie wczoraj spełniłam:-) marzyła mi się pewna książka z Ikei, wczoraj po nią pojechałam z dziećmi i przyjaciółka i mam ją! O książce już kiedyś pisała Maja tutaj

do wpisu2

do wpisu3

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

do wpisu

do wpisu1

marzenia1marzenia2

p.s. dziś tylko Tosia chętnie pozowała do zdjęć, Kubuś nie, Z kolei wieczorem Kuba grzecznie zasnął a Tosia marudziła i szwendała się prawie do 21…

18 thoughts on “Marzenia…

  1. Asiu a ja myślałam że tylko ja taka zawalona karteczkami, kalendarzami, terminarzami jestem…
    Nie pocieszę pewnie, ale z czasem, jak dzieci rosną, jest tego coraz więcej. My mamy kalendarz dzielony na 4 części i tylko Franka jest w miarę pusta. Zosia do szkoły raz tak raz inaczej, więc trzeba ją zawieźć, pamiętać o której kończy, w który dzień co jest po lekcjach,kiedy wycieczka, zawieźć na balet, na basen, sprawdzić zadania domowe, co chwila coś do zrobienia do szkoły co wymaga pracy z Rodzicami – teraz robimy prezentację z posterem o wodzie na piątek…I tak w kółko…
    Plus taki,że A. pomaga trochę – ja nie zajmuję się przelewami itp., z Zośką pomogą w rozwieszaniu prania, posprzątają czasem (dzieci zwykle po awanturze o bałagan i groźbach,że wyniosę wszystko do piwnicy)…
    Ale tak czy inaczej mam ostatnio ciągle jakieś zaległości i coś do zrobienia „na wczoraj”…i też marzę o spokojnym dniu, o wakacjach, bo wtedy jakoś czas spokojniej płynie…
    Książka super! Muszę wybrać się do IKEI…
    Pozdrawiam!!!!

    Polubienie

  2. Aneta chyba każda mama tak ma że musi spamiętać 150 spraw..U mnie też kalendarz podzielony na 4 części i najmniej to jest napisane u Piotra bo jego grafików nie znam…Książkę polecam kupiłam jeszcze jedną która jest balsamem dla oka o tkaninach.:-) Ściskam Was i pozdrawiam!

    Polubienie

  3. Też mam takie wariatkowo w głowie – o wszystkim, za wszystkich i za siebie samą też trzeba pamiętać…ale dziś świeci słońce i dodaje mi energii, sprawia niewymownie dużo radości – wczoraj sporo pozałatwialiśmy i to, że lista się skróciła też mnie raduje…i to, że jedziemy na targi książki 🙂 Kocham Zuziową biblioteczkę 🙂 Jest dobrze-wiosna idzie-doładuje nas trochę Mamuśki!!!

    Polubienie

  4. Witaj
    Tez uwazam ze dni zbyt szybko uciekaja albo moze my chcemy wiecej zrobic, nie wiem. W kazdym razie ja wiem ze za duzo na glowe biore.
    Marzenia, jak fajnie ze sie spelniaja i powstaje pole dla nowych.
    pozdrawiam cie serdecznie

    Polubienie

    • Ja jak czasami pomyślę ile chcę, marzę, robię, myślę że zrobię to zdecydowanie tego za dużo i potem mamy przesilenie…Ale uporałam się dziś z górą prasowania, usmażyłam dzieciom naleśniki, posprzątałam i teraz mam czas dla siebie:-) Dziękuję za odwiedziny również pozdrawiam cieplutko

      Polubienie

  5. daje do myslenia ten post.
    chyba i ja wypisze to o czym marzę.
    bo chyba za szybko faktycznie zyjemy, chociaż pare ostanich dni zwolniłam to i tak powinnam wprowadzić znaczące zmiany bo takie chwile to wiele nie pomogą.

    Mam podobnie kochana.
    Naprawdę muszę się zastanowić co bym chciała:)
    Dziekuje!

    Polubienie

    • poczekaj poczekaj muszę dopisać do mojej listy;-) z tych letnich marzeń to poproszę jeszcze miskę truskawek, malin i poziomek…u nas na razie poranki -10, ale mam nadzieję że już niedługo będzie wiosna, ciepło, potem lato i będziemy mówić że jest za gorąco:-)) Ściskam Cię Iwonka!

      Polubienie

  6. Jutro robię sobie wolny dzień – od wszystkiego 🙂 Postaram się nawet nie myśleć – choć boję się, że zniknę. Będę marzyć ….. leżąc na dowolnie wybranym boku 🙂

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Alicja Mikołajczak Anuluj pisanie odpowiedzi