Mówią że szalona..


Może i jestem czasami szalona..

Ale jak się okazało, że spotkanie będzie

Że osoby, które znam z blogów, postów, fb będę mogła spotkać, zobaczyć face to face…

To po prostu musiałam tam być

Nieważne, że w sumie 6 h w pociągu w ciągu całego dnia

Spakowałam się i pojechałam

Torba, a w niej książeczki, kolorowanki, kanapki, ciasteczka, woda, 2 komplety rzeczy na przebranie, antyperspirant, puder, bilety na pociąg itp…no i dwójka moich dzieci, wsiedliśmy do pociągu, pojechaliśmy.

Droga do Warszawy upłynęła szybko bo Maja i jej Fasinka nam towarzyszyły:-) dzięki kochana, gdyby nie ty pewnie w ogóle bym się nie zdecydowała na tą podróż.

Dzień męczący, bo żar się lał z nieba, trochę pospacerowaliśmy, w Zara home maskotki kupione, w pewnym magicznym kolorowym miejscu zrobiliśmy bransoletkę dla Tosi, a mama sobie kupiła cudowne papilotki na mufinki i filc różnokolorowy.

Potem trafiliśmy do Żurawiny, gdzie spotkała się grupa kobiet piszących blogi lub je czytających, zaglądających…

Część z nich dobrze mi znana ale tylko z blogowego świata jak Julka, Iwona, Gosia, Olga, Marta, Karolina…Jak fajnie było Was zobaczyć przy jednym stole, w jednym miejscu!!!

Co prawda myślałam, że dzieci będzie więcej…Ja swoje wzięłam bo inaczej bym nie mogła tam być, a bardzo chciałam.

Na szczęście dwie chuśtawki były i one mnie uratowały oraz Marta z Pędzę Lecę i jej bajki w iphonie (dziękuję kochana:-)

Więc 2 godzinki posiedziałam w Żurawinie, posłuchałam, pośmiałam się, wiosenny mus z białej czekolady z truskawkową galaretką i kwiatami zjadłam..

Przez te kilka chwil znalazłam się w otoczeniu osób z pasją, z marzeniami, które spełniają, planami, które realizują, niektóre bardziej szalone, inne planujące i konsekwentnie realizujące swoje plany, pomimo tego że tak naprawdę się nie znałyśmy, było ciepło, przyjacielsko, wzajemne spojrzenia, uśmiechy, nie chciało mi się wychodzić.., no ale pociąg czekał i obiecany plac zabaw dla dzieci.

Każda z nas inna, a jednak podobna, jedna brunetka, inna blondynka, inna ruda kręcona, młodsze, starsze…i wszystkie zjechały się w jedno miejsce- pociągiem, samochodem, z bliska, z daleka…Po to żeby posiedzieć, porozmawiać, pobyć RAZEM.

Pozostał niedosyt trochę, że więcej jeszcze bym chciała powiedzieć, usłyszeć, wyściskać każdą z Was..

I pomimo, że dzień męczący był, że o 23 w nocy z dwójką śpiących dzieci wylądowałam w Poznaniu, że trochę za dużo wydałam, to nie żałuję bo spotkanie z Wami dziewczyny było moim marzeniem i mam nadzieję że nie było to pierwsze i ostatnie i będą kolejne…

Warszawa_Julka Iwona_ dzieci_3.081

Warszawa_Julka Iwona_ dzieci_3.082

IMG_1907-001

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Warszawa_Julka Iwona_ dzieci_3.08

Warszawa_Julka Iwona_ dzieci_3.086

Warszawa_Julka Iwona_ dzieci_3.089

Warszawa_Julka Iwona_ dzieci_3.083

Warszawa_Julka Iwona_ dzieci_3.087

PEDZE LECE_1

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

PEDZE LECE _2

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Warszawa_Julka Iwona_ dzieci_3.084

Warszawa_Julka Iwona_ dzieci_3.085

Warszawa_Julka Iwona_ dzieci_3.0810

Dziękuję Wam za to cudowne spotkanie!

Wierzę, że z niektórymi z Was jeszcze się zobaczę:-))

29 thoughts on “Mówią że szalona..

  1. Bardzo miło było cię zobaczyć na żywo i poznać 🙂 Co więcej dzieci masz anioły, zdradź mi swój sekret jak Ty to robisz że one są w stanie w knajpie tyle wysiedzieć? Bo moja już po 20 min wyciągnęła tatina do domu, dobrze że był ze mną na początku bo bym se z wami nie posiedziała 😦

    Polubienie

  2. Oooo, jaka szkoda, że nie wiedziałam… podeszłabym do Żurawiny :). A Formy Kolory to moje odkrycie roku – zresztą od kwietnia dopiero są. Ale uwielbiam je i ja i moje dzieciaki 🙂
    No to może następnym razem… Zresztą chodzi mi po głowie taki wielki zlot blogowych mam, gdzieś z piknikiem, „dmuchańcami” dla dzieci – żebyśmy się wszystkie mogły spotkać, pogadać, poinspirować, itepe itede 😉

    Polubienie

    • Formy kolory trafiłam tam przypadkiem poszukując placu zabaw dla moich dzieci, nawigacja w moim iphonie coś kiepska hahaa. Ale Tosia i Kuba byli zachwyceni tym miejscem i na dodatek śliczną bransoletkę mamy tzn Tośka ma. A spotkanie jestem za !! Brzmi bosko!!!

      Polubienie

    • Oj dałam dałam, cykora miałam nie powiem. Jechałam do Warszawy razem z Majką i jej Fasinką więc zleciało nie wiem kiedy..Droga powrotna miałam cykora, ale na szczęście mój P przyjechał na dworzec i pomógł mi wytarmosić moje zasnięte dzieci z pociągu:-))

      Polubienie

  3. 🙂 🙂 🙂 a jak mi się morda uśmiechnęła, gdy Cię tam zobaczyłam! I przekonałam się na żywo, że Tobie uśmiech nigdy nie znika z twarzy! I dzieci taaaakie grzeczne! Miałam pisać czy spokojnie dojechałaś, ale już widzę, że tak 🙂 Faktycznie czas na spotkaniu leciał jak szalony, nie udało się ze wszystkimi na dłuższej rozmowie zatrzymać… Jeśli będą kolejne – przyjadę, bo też mam ten niedosyt ;P

    Polubienie

    • Oj ja też się ucieszyłam że Cię widzę, szkoda że tak daleko siedziałaś, bo ja przygłucha jestem i co chwilę Martę z Pędzę Lecę pytałam co inni mówią:-)) Dzieci same mnie zadziwiły, Jak mój mąż stwierdził przekupniki małe, ale jak dla mnie nie musiałam aż tak się wysilać żeby je przekupić było obiadek w McDonaldzie, plac zabaw w Złotych Tarasach i maskotki …Jak wracałam do domu to mi ich było żal jak w tym pociągu spały wymęczone

      Polubienie

  4. pewnie gdybym była w polsce to też bym sie skusiła na drogę do warszawy choć znając mnie byłabym cała wystraszona tego spotkania bo takie super osoby i ja…ale cóż może kiedyś będzie kolejne lub inne w doborowym towarzystwie!pare buziek poznaje inne są mi obce Ps to ile was tam było?
    buziaki i szczęśliwej podróży

    Polubienie

    • No coś ty..a ja niby kto w tym gronie…Też trochę byłam wystraszona, ale po podróży z dziećmi byłam szczęśliwa że tam dotarłam:-)) Mi też wiele buziek było obcych….W sumie to Cie nie powiem ile bo nie liczyłam..ale około 20-tu….jakoś tak. Dziękuję, mnie przeraża podróż powrotna trochę, bo mój P po tygodniu wraca, a potem ja sama z dziećmi będę wracać do domu, ale co tam ,mam już wprawę do samodzielnego podróżowania z dziećmi;-)

      Polubienie

  5. Asiu 🙂 podziwiam 😉 i potwierdzam „coś”szalonego trzeba mieć w sobie by się na taką podróż zdecydować, choć sama „kilka” lat wcześniej też tak robiłam – dzieci w nosidła, starszy syn za rękę i do pociągu … jedziemy w góry… dobre czasy…kondycję miałam, że uch!
    bardzo się bałam tego spotkania ale wyszło pysznie i radośnie…Twoją uroczą, uśmiechniętą buzię zapamiętam na długo ♥
    dziękuję za spotkanie i serdeczności dla dzieci
    Dorota

    Polubienie

    • a wiesz że ja teraz myślę kim była Dorota? kiepską mam pamięć do imion przypomnij mi gdzie siedziałaś…:-) Ja połowy tego co inni mówili jak się przedstawiali nie słyszałam, bo muzyka grała, bo dzieciom na chuśtawkę pomagałam wchodzić, bo po podróży pociągiem przygłucha byłam…Buziaki!!

      Polubienie

Tutaj możesz dodać komentarz :-)